Western w literaturze towarzyszy amerykanom od II połowy XIX, narodził się jako gatunek powieści awanturniczej, opowiadający historie ludzi żyjących na zachodnich rubieżach Stanów Zjednoczonych - legendarnym Dzikim Zachodzie. Mit Dzikiego Zachodu jest do dziś jednym z filarów amerykańskiej myśli patriotycznej i jednym z najważniejszych elementów kulturotwórczych całego kraju. Światową sławę zyskał jednak dzięki filmom osadzonym w tych realiach. Pierwszym zrealizowanym westernem jest film "Napad na ekspres" w reżyserii Edwina S. Pottera, nakręcony już w 1903 roku! Film wywołał wielkie poruszenie za sprawą kultowej dzisiaj sceny, w której uzbrojony rabuś oddaje strzał w kierunku kamery - ówcześni widzowie byli niezwykle poruszeni tym zabiegiem. Western w kinematografii obecny jest już od prawie 120 lat, nadal jednak przyciąga nasze zainteresowanie, rozpala wyobraźnię i wzbudza w nas chęć odkrywania wspólnie z bohaterami tego, co nieznane. Z racji potężnej konkurencji, bardzo ciężko jest stworzyć ranking najlepszych westernów wszechczasów, jednak mimo tego spróbujemy podjąć się tego wyzwania.
W roku 1954 Akira Kurosawa nakręcił "Siedmiu Samurajów", film opowiadający historię siedmiu roninów, którzy zostają wynajęci przez mieszkańców małej wioski do obrony przed atakami okolicznych bandytów. Film nagrodzony Srebrnym Lwem na festiwalu w Wenecji z miejsca stał się klasykiem kinematografii. Do dzisiaj uważany jest za jedno z najważniejszych dzieł w historii. 6 lat później Hollywood postanowiło zaadaptować tę historię. Miejscem akcji stała się mała, biedna wieś gdzieś w Meksyku a bohaterami jest siedmiu niepokornych rewolwerowców. Reżyserem został John Struges, a cała historia zakończyła się tak, że otrzymaliśmy jeden z najlepszych westernów w historii gatunku. "Siedmiu Wspaniałych" to kino epickie, a jednocześnie baśniowe, klimat Dzikiego Zachodu oddany został niesamowicie, a cały film nie zapomina jednocześnie, na czym jest wzorowany. Zdecydowanie były to czasy, w których Hollywood potrafiło stworzyć adaptacje filmów z dalekich ziem. Niezapomniane kreacje aktorskie (m.in. Charles Bronson, czy Steve McQueen) idą w parze ze świetną pracą kamery, a główny motyw muzyczny wszedł na stałe do popkultury. Produkcja zdecydowanie zasługuje na miejsce w rankingu najlepszych westernów.
Clint Eastwood - obok Johna Wayne'a niekwestionowany król westernów - w pewnym momencie swojej kariery stanął po drugiej stronie kamery i zajął się również reżyserią. Bez Przebaczenia miało premierę w 1993 roku i z miejsca zgarnęło cztery Oscary. Eastwood został wyróżniony statuetką dla najlepszego reżysera, Gene Hackman otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora drugoplanowego. "Bez przebaczenia" otrzymało również Oscara za najlepszy film roku, oraz złotą statuetkę za najlepszy montaż. W toku fabuły poznajemy historię Williama "Billy'ego" Munny'ego (w tej roli reżyser), emerytowanego, skruszonego łowcy nagród i rewolwerowca, który pod wpływem pewnych wydarzeń podejmuje się ostatniego zadania - odnalezienia mężczyzny odpowiedzialnego za brutalne okaleczenie jednej z prostytutek z miasteczka Big Whiskey. Naprzeciw niego stanie jednak bezwzględny szeryf (Gene Hackman). Jest to kino twarde, brutalne i refleksyjne. "Bez przebaczenia" to film naszpikowany rozterkami natury moralnej i egzystencjalnej, nie jest to film łatwy i rozrywkowy. Dziki Zachód zostaje obdarty z pięknych szat, staje przed nami taki, jaki jest naprawdę - etycznie przegniły i zakłamany. Jest to jeden z ostatnich tak zwanych "wielkich westernów" - zdecydowanie pozycja obowiązkowa na liście każdego kinomana, nie tylko fana gatunku.
Daniel Day Lewis - i wszystko jasne. Aktorski gigant, prawdopodobnie jeden z największych talentów w historii kinematografii, człowiek kameleon, potrafiący odegrać każdą postać. W 1992 roku wcielił się w Sokole Oko - białego mężczyznę wychowanego przez plemię Mohikanów. Akcja filmu toczy się w XVIII wieku w Ameryce Północnej podczas trwania wojny Angielsko - Francuskiej. Bohater stara żyć się w zgodzie z naturą i zasadami plemienia, jednak zakochuje się w córce angielskiego generała. W tym momencie całe jego dotychczasowe życie się zmienia, a wszystkie jego wybory pociągną za sobą wielkie konsekwencje. Film w reżyserii Michaela Manna to kino epickie i wysokobudżetowe, jednocześnie pozbawione wielu jego wad. Historia jest sensowna, tło historyczne autentyczne, a motywacje postaci jakże ludzkie.
Wojna secesyjna; porucznik John J. Dunbar zostaje wysłany do opuszczonej placówki pośrodku niczego. W czasie swojej służby nawiązuje kontakt i zaprzyjaźnia się z plemieniem lokalnych Indian, którzy nadają mu imię Tańczący z wilkami. Ta pozornie prosta historia niesie ze sobą naprawdę wiele, jest to przede wszystkim opowieść o ludziach. Ludziach, których los postawił po dwóch stronach barykady. Jednak gdy tylko pozostawieni są sami sobie, bez nikogo kto nad ich głową wydaje rozkaz: "zabij", próbują się oni zrozumieć i żyć w zgodzie. Obserwowanie powolnie rodzącej się więzi między bohaterem a członkami plemienia ma w sobie wielki ładunek pozytywnej energii, jednak wszystko zmienia się gdy gdzieś w oddali wybrzmiewa huk dział - wtedy bohaterowie staną przed naprawdę trudnymi wyborami. Rok 1990 zdecydowanie należał do "Tańczącego z Wilkami" - na gali Oscarowej film zdobył aż siedem statuetek, całkowicie rozgramiając konkurencję, dlatego też dostaje się na drugie miejsce naszego rankingu westernów!
Sergio Leone to król westernów. Nie ma znaczenia, że kręcił je we Włoszech, a z początku pogardliwie nazywano je “spaghetti-westernami”. Jest autorem jednych z najlepszych filmów w historii całego gatunku. "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie" to historia mężczyzny nazywanego Harmonijką, pomagającego pewnej kobiecie zemścić się na bandytach, którzy wymordowali całą jej rodzinę. Prawdziwa epopeja oddająca to, co najlepsze i najbardziej fascynujące w całym etosie Dzikiego Zachodu. Samotny, honorowy, bezimienny rewolwerowiec stający naprzeciw grupie złoczyńców. Charles Bronson to aktor idealnie nadający się do odegrania tej roli, jego ekspresja jest wprost stworzona do takich postaci. Z kolei Henry Fonda, wcielający się we Franka, lidera bandytów to uosobienie zła i korupcji.
Sergio Leone udowadnia tutaj, że nie liczy się to, o czym opowiadamy, a to, JAK opowiadamy. Sposób w jaki został nakręcony ten film, do dzisiaj może zawstydzać niektórych filmowców, a pamiętajmy, że "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie" swoją premierę miało w 1968 roku! Obraz niestety nie został doceniony bezpośrednio po premierze i okazał się finansową klapą, jednak po latach zyskał sobie status film absolutnie kultowego i mistrzowskiego. Zdecydowanie jest to wybitny western. Ranking najlepszych produkcji tego typu bez jego obecności nie mógłby istnieć.
